wtorek, 17 września 2013

Naiwność. The Doors - inspiracje (tomik poezji)

Francesco Format bez F
„Naiwność. The Doors - inspiracje”

Z przyjemnością informuję, że 9 IX 2013 miał premierę od dawna zapowiadany mój debiut poetycki.
Koszt zakupu książki w wersji tradycyjnej to tylko 10 zł, a wersji elektroniczna - bezpłatnie.
Zamówić tomik można przez e-mail oraz Facebook:
https://www.facebook.com/Francescoformatbezf
oraz e-mail:
francesco1984@poczta.fm
Tomik można również zakupić na Allegro, zawsze jest aktualna aukcja, w wyszukiwarce Allegro wystarczy wpisać hasło: Francesco Format bez F


Zapraszam, a poniżej udostępniam fragment wstępu i wybrane wiersze.

Chciałem jeszcze osobno podziękować:
JM Szczurek (https://www.facebook.com/JMSzczurek): za dużą pomoc w przygotowaniu tomiku: korektę, krytyczne uwagi, no i przede wszystkim całe przygotowanie okładki i książki do druku.
Oli i Iwonie: za ciągłe wsparcie i dużą inspirację podczas pisania
Marioli: za wsparcie duchowe i pomoc w sfinansowaniu przedsięwzięcia
Zbyszkowi, Mai, Ance, Oli z Dąbrowy za wstępną recenzję tomiku.
Wydawnictwie-Drukarni Ekodruk za wydrukowanie książki i panu Bogdanowi Dzierżakowi za wyłapanie rażącego błędu.



WSTĘP


The Doors
Gdyby nie było zespołu The Doors, nie byłoby tego tomiku. Wszystko zaczęło się pewnego majowego popołudnia, kiedy to, słuchając People are strange, zacząłem sam tłumaczyć tekst. Nie powstało jednak dokładne tłumaczenie, lecz parafraza. Podobnie było z paroma innymi tekstami. A potem okazało się, że słuchając muzyki, piszę rzeczy często zupełnie niezwiązane z dochodzącym z głośników tekstem. Impresja muzyczna, tytuł, słowo z piosenki – te elementy bywały inspiracją do pisania o moim świecie, o tym, co mnie niepokoi, boli czy po prostu zajmuje mój rozum lub serce. Dlatego jeśli ktoś, tak jak ja, jest fanem The Doors, to muszę go uprzedzić, że większość zawartych tu utworych ma bardzo luźny związek z odpowiednimi piosenkami, do których odwołują tytuły. Są one bardziej jak DRZWI, które łączą mój świat z światem muzyki The Doors.

Naiwność
Niniejszy tomik jest rodzajem hołdu dla minionej epoki dzieci-kwiatów. Podczas pisania przeżywałem dużą fascynację tym okresem i chciałem oddać atmosferę tamtych lat, a w zasadzie spróbować ją poczuć, bo w końcu urodziłem się wiele lat później. Dzisiaj okres hipisowski może wydawać się naiwny, niewolny od tragedii, ale mimo wszystko piękny. I to piękno staram się oddać, często naiwnie, w bardzo prostych słowach i obrazach, balansując na granicy kiczu.
Muszę również tutaj wspomnieć, że główną inspiracją gatunkową dla tego tomiku jest piosenka: rockowa, popularna, bluesowa. Poezja tradycyjna, szczególnie współczesna, nie towarzyszyła mi w zasadzie w ogóle podczas pisania poniższych utworów. To piosence przypisuję ogromną rolę kulturotwórczą we współczesnym świecie. Tradycyjna poezja nie wpływa już mocno na zbiorową świadomość.  Jej miejsce zajęła właśnie piosenka, która jest w stanie (szczególnie podczas koncertów) poruszać masy. Tak było z fascynującym mnie The Doors. Niestety brak talentu muzycznego nie pozwala mi komponować, więc została mi tylko nieszczęsna poezja, odwołująca się na każdym kroku do muzyki.
Nawet nie wiem, czy moje utwory pasowałyby do muzyki. Jeśli tak, to byłoby dla mnie miłym zaskoczeniem usłyszeć je w aranżacjach rockowych, bluesowych czy nawet (byle mocnych i dobrych) popowych.

Inspiracje
Mało kto wie, ale zarówno przy pisaniu tych wierszy, jak i w mojej działalności street artowej, dużą rolę w postrzeganiu sztuki i jej kreowaniu odgrywa moje tradycyjne polonistyczne wykształcenie. Moją literacką miłością była i jest literatura antyczna oraz dawna (europejska i staropolska). Widzenie sztuki dawniej różniło się bardzo od współczesnego jej pojmowania. Nowatorstwo, odkrywczość nie były szczególnymi wartościami, jakimi są dzisiaj. Kultura dawna stanowiła w zasadzie zbiór motywów, wątków, historii czy całych utworów, które po wielekroć były przetwarzane. Wiele utworów „przełożonych” z zagranicznych pierwowzorów jest traktowanych jako autorskie dzieła translatorów. Nihil novi sub sole. Po co zatem na siłę szukać czegoś oryginalnego, skoro wszystko już było. Warto więc sięgnąć po rzeczy zapomniane i odświeżyć je, przedstawić w nowym kontekście, tak by były czytelne w danym czasie i w danym kręgu kulturowym.
Kultura jest jednym wielkim chaosem, z którego co rusz ktoś formuje coś swojego. Do tego chaosu każdy powinien mieć możliwie szeroki dostęp, móc brać i przetwarzać to, co już było. Ja czerpię tutaj głównie z Doorsów (chociaż inspiracji dla tego tomiku było wiele – inne zepoły, książki, filmy). Zespół też by nie zaistniał, gdyby nie było jazzu czy bluesa. I tak można by iść coraz dalej wstecz. Moim życzeniem jest więc, by teksty nie gniły w bibliotekach, w szufladach, tylko żyły, krążyły wśród ludzi, inspirowały do nowych pomysłów. Niech to perpetum mobile, zwane kulturą, nieskrępowanie toczy się dalej i obym miał w tym swój skromny udział. Zapraszam więc do lektury tego tomiku, a w razie przychylności przekazywania go dalej. Wszelkie wykorzystywanie całości lub części jest również jak najbardziej wskazane (proszę tylko o podanie autora).





Z części 1: Naiwny świat
Na drugą stronę Drzwi Break on Through

Pulsująca muzyka,
zapach rozgrzanych ciał,
opary zielonego dymu.

Zaciągamy się głęboko…
Ja osiągam harmonię
z wszechświatem.
Jego twarz wykrzywia
paniczny krzyk.
Ona w natchnieniu
bluźni powszechnej
moralności.

Coraz szybszy rytm…
On w szalonym transie
odrzuca maski i normy.
Ja w namiętnym tańcu dotykam
jej zakazanych piersi.

Zbliżamy się do granic.

Przez drzwi
narkotyków,
rock and rolla
i wolnego seksu
przechodzimy
na drugą stronę świadomości.

Z części 2: Naiwne fascynacje

Maggie M’Gill
Maggie żyła na niedużej wyspie
w różowym domku z ogrodem.
Każdy słyszał o tej dziewczynce,
o jej wygłupach, aferach i figlach.
W klasie często wysyłano ją do kąta,
zdarzało się, że pastor wypraszał ją ze zboru,
a rodzice płonęli ze wstydu przy gościach.

Widywałem ją, jak biegała w deszczu,
targała przy tym białe podkolanówki
i brudziła kraciastą spódnicę.
Spotykałem ją często na targu
i spośród surowych, obojętnych twarzy
łowiłem jej dobrotliwe spojrzenie.
Wieczorami zaś, patrząc na wschodzący księżyc,
nieśmiało szkicowałem w myślach
jej efemeryczne rysy i zakwitające ciało.

Kiedyś uciekła z domu na wzgórze
i przez lornetkę patrzyła na miejscowość.
Byłem tam, siedliśmy ramię w ramię,
żartowaliśmy z sąsiadów i siebie samych,
rozmawialiśmy dużo o ludziach i świecie.
Dotykałem jej kasztanowych włosów,
a ona uśmiechała się i bawiła źdźbłem trawy.
Zrozumiałem wtedy, że zakochałem się na zabój,
a po moich policzkach popłynęły łzy.

Z części 3: Naiwne piosenki

Chwytaj dzień Take It as It Comes

Spójrz, kochanie, na czaszkę tego filozofa.
Gdzież jest jego mądrość?
Spójrz na piszczele tej dziewicy.
Dla kogo zachowała gładką cerę?
Spójrz na trzewia tego mnicha.
Cóż się stało z jego czystością?
Tym, kim są, my będziemy.
Tym, kim jesteśmy, oni byli.

Skoro wszystko jest marnością,
została nam już tylko rozpusta.

Pijmy łapczywie wino do dna,
bo Kostucha Pijaczka
chce dołączyć do biesiady.
Spiesznie chwytajmy się w ramiona,
zanim Śmierć Psotnica
zaprosi nas do tańca.
Oddajmy się teraz namiętności,
gdyż Śmierć Stręczycielka
już kupczy naszym ciałem.

Pamiętaj o śmierci, kochanie,
i dlatego chwytaj każdy dzień.

Z części 4: Naiwny ból istnienia

Motelowy blues Roadhouse Blues
Boso i z tanim winem w ręku
cały dzień stałem przy drodze.

Nikt nie chciał zabrać mnie stopem.
Noc, deszcz. Najtańszy motel znów.

W oparach dymu jem zimną zupę
i piję herbatę o smaku wody.

Miejscowi przy barze patrzą z pogardą,
jeden z kieszeni wyciąga nóż.

Czas do pokoju. Półmrok, stęchlizna,
nieszczelne okno i zimne łóżko.

Za jedną ścianą słyszę pornosa,
za drugą diva krzyczy o hajs.

Żona nie kocha, kochanka już nie chce,
a dawni kumple stracili pamięć.

Jutro ciąg dalszy podróży donikąd,
z ciągłą nadzieją na lepszy los.