Francesco Format bez F
„Naiwność. The Doors - inspiracje”
„Naiwność. The Doors - inspiracje”
Z przyjemnością informuję, że 9 IX 2013 miał premierę od dawna zapowiadany mój debiut poetycki.
Koszt zakupu książki w wersji tradycyjnej to tylko 10 zł, a wersji elektroniczna - bezpłatnie.
Zamówić tomik można przez e-mail oraz Facebook:
https://www.facebook.com/Francescoformatbezf
oraz e-mail:
francesco1984@poczta.fm
Tomik można również zakupić na Allegro, zawsze jest aktualna aukcja, w wyszukiwarce Allegro wystarczy wpisać hasło: Francesco Format bez F
Zapraszam, a poniżej udostępniam fragment wstępu i wybrane wiersze.
Chciałem jeszcze osobno podziękować:
JM Szczurek (https://www.facebook.com/JMSzczurek): za dużą pomoc w przygotowaniu tomiku: korektę, krytyczne uwagi, no i przede wszystkim całe przygotowanie okładki i książki do druku.
Oli i Iwonie: za ciągłe wsparcie i dużą inspirację podczas pisania
Marioli: za wsparcie duchowe i pomoc w sfinansowaniu przedsięwzięcia
Zbyszkowi, Mai, Ance, Oli z Dąbrowy za wstępną recenzję tomiku.
Wydawnictwie-Drukarni Ekodruk za wydrukowanie książki i panu Bogdanowi Dzierżakowi za wyłapanie rażącego błędu.
WSTĘP
Koszt zakupu książki w wersji tradycyjnej to tylko 10 zł, a wersji elektroniczna - bezpłatnie.
Zamówić tomik można przez e-mail oraz Facebook:
https://www.facebook.com/Francescoformatbezf
oraz e-mail:
francesco1984@poczta.fm
Tomik można również zakupić na Allegro, zawsze jest aktualna aukcja, w wyszukiwarce Allegro wystarczy wpisać hasło: Francesco Format bez F
Zapraszam, a poniżej udostępniam fragment wstępu i wybrane wiersze.
Chciałem jeszcze osobno podziękować:
JM Szczurek (https://www.facebook.com/JMSzczurek): za dużą pomoc w przygotowaniu tomiku: korektę, krytyczne uwagi, no i przede wszystkim całe przygotowanie okładki i książki do druku.
Oli i Iwonie: za ciągłe wsparcie i dużą inspirację podczas pisania
Marioli: za wsparcie duchowe i pomoc w sfinansowaniu przedsięwzięcia
Zbyszkowi, Mai, Ance, Oli z Dąbrowy za wstępną recenzję tomiku.
Wydawnictwie-Drukarni Ekodruk za wydrukowanie książki i panu Bogdanowi Dzierżakowi za wyłapanie rażącego błędu.
WSTĘP
The Doors
Gdyby nie
było zespołu The Doors, nie byłoby tego tomiku. Wszystko zaczęło się pewnego
majowego popołudnia, kiedy to, słuchając People
are strange, zacząłem sam tłumaczyć tekst. Nie powstało jednak dokładne
tłumaczenie, lecz parafraza. Podobnie było z paroma innymi tekstami. A potem
okazało się, że słuchając muzyki, piszę rzeczy często zupełnie niezwiązane z
dochodzącym z głośników tekstem. Impresja muzyczna, tytuł, słowo z piosenki –
te elementy bywały inspiracją do pisania o moim świecie, o tym, co mnie
niepokoi, boli czy po prostu zajmuje mój rozum lub serce. Dlatego jeśli ktoś,
tak jak ja, jest fanem The Doors, to muszę go uprzedzić, że większość zawartych
tu utworych ma bardzo luźny związek z odpowiednimi piosenkami, do których
odwołują tytuły. Są one bardziej jak DRZWI, które łączą mój świat z światem
muzyki The Doors.
Naiwność
Niniejszy
tomik jest rodzajem hołdu dla minionej epoki dzieci-kwiatów. Podczas pisania
przeżywałem dużą fascynację tym okresem i chciałem oddać atmosferę tamtych lat,
a w zasadzie spróbować ją poczuć, bo w końcu urodziłem się wiele lat później.
Dzisiaj okres hipisowski może wydawać się naiwny, niewolny od tragedii, ale
mimo wszystko piękny. I to piękno staram się oddać, często naiwnie, w bardzo
prostych słowach i obrazach, balansując na granicy kiczu.
Muszę
również tutaj wspomnieć, że główną inspiracją gatunkową dla tego tomiku jest
piosenka: rockowa, popularna, bluesowa. Poezja tradycyjna, szczególnie
współczesna, nie towarzyszyła mi w zasadzie w ogóle podczas pisania poniższych
utworów. To piosence przypisuję ogromną rolę kulturotwórczą we współczesnym
świecie. Tradycyjna poezja nie wpływa już mocno na zbiorową świadomość. Jej miejsce zajęła właśnie piosenka, która
jest w stanie (szczególnie podczas koncertów) poruszać masy. Tak było z
fascynującym mnie The Doors. Niestety brak talentu muzycznego nie pozwala mi
komponować, więc została mi tylko nieszczęsna poezja, odwołująca się na każdym
kroku do muzyki.
Nawet nie
wiem, czy moje utwory pasowałyby do muzyki. Jeśli tak, to byłoby dla mnie miłym
zaskoczeniem usłyszeć je w aranżacjach rockowych, bluesowych czy nawet (byle
mocnych i dobrych) popowych.
Inspiracje
Mało kto
wie, ale zarówno przy pisaniu tych wierszy, jak i w mojej działalności street
artowej, dużą rolę w postrzeganiu sztuki i jej kreowaniu odgrywa moje
tradycyjne polonistyczne wykształcenie. Moją literacką miłością była i jest
literatura antyczna oraz dawna (europejska i staropolska). Widzenie sztuki
dawniej różniło się bardzo od współczesnego jej pojmowania. Nowatorstwo,
odkrywczość nie były szczególnymi wartościami, jakimi są dzisiaj. Kultura dawna
stanowiła w zasadzie zbiór motywów, wątków, historii czy całych utworów, które
po wielekroć były przetwarzane. Wiele utworów „przełożonych” z zagranicznych
pierwowzorów jest traktowanych jako autorskie dzieła translatorów. Nihil novi sub sole. Po co zatem na siłę
szukać czegoś oryginalnego, skoro wszystko już było. Warto więc sięgnąć po rzeczy
zapomniane i odświeżyć je, przedstawić w nowym kontekście, tak by były czytelne
w danym czasie i w danym kręgu kulturowym.
Kultura
jest jednym wielkim chaosem, z którego co rusz ktoś formuje coś swojego. Do
tego chaosu każdy powinien mieć możliwie szeroki dostęp, móc brać i przetwarzać
to, co już było. Ja czerpię tutaj głównie z Doorsów (chociaż inspiracji dla
tego tomiku było wiele – inne zepoły, książki, filmy). Zespół też by nie
zaistniał, gdyby nie było jazzu czy bluesa. I tak można by iść coraz dalej
wstecz. Moim życzeniem jest więc, by teksty nie gniły w bibliotekach, w
szufladach, tylko żyły, krążyły wśród ludzi, inspirowały do nowych pomysłów.
Niech to perpetum mobile, zwane kulturą, nieskrępowanie toczy się dalej i obym
miał w tym swój skromny udział. Zapraszam więc do lektury tego tomiku, a w
razie przychylności przekazywania go dalej. Wszelkie wykorzystywanie całości
lub części jest również jak najbardziej wskazane (proszę tylko o podanie
autora).
Z części 1: Naiwny świat
Na drugą stronę Drzwi Break on Through
Pulsująca
muzyka,
zapach
rozgrzanych ciał,
opary
zielonego dymu.
Zaciągamy
się głęboko…
Ja
osiągam harmonię
z
wszechświatem.
Jego
twarz wykrzywia
paniczny
krzyk.
Ona
w natchnieniu
bluźni
powszechnej
moralności.
Coraz
szybszy rytm…
On
w szalonym transie
odrzuca
maski i normy.
Ja
w namiętnym tańcu dotykam
jej
zakazanych piersi.
Zbliżamy
się do granic.
Przez
drzwi
narkotyków,
rock
and rolla
i
wolnego seksu
przechodzimy
na drugą stronę świadomości.
Z części 2: Naiwne fascynacje
Maggie M’Gill
Maggie
żyła na niedużej wyspie
w
różowym domku z ogrodem.
Każdy
słyszał o tej dziewczynce,
o
jej wygłupach, aferach i figlach.
W
klasie często wysyłano ją do kąta,
zdarzało
się, że pastor wypraszał ją ze zboru,
a
rodzice płonęli ze wstydu przy gościach.
Widywałem
ją, jak biegała w deszczu,
targała
przy tym białe podkolanówki
i
brudziła kraciastą spódnicę.
Spotykałem
ją często na targu
i
spośród surowych, obojętnych twarzy
łowiłem
jej dobrotliwe spojrzenie.
Wieczorami
zaś, patrząc na wschodzący księżyc,
nieśmiało
szkicowałem w myślach
jej
efemeryczne rysy i zakwitające ciało.
Kiedyś
uciekła z domu na wzgórze
i
przez lornetkę patrzyła na miejscowość.
Byłem
tam, siedliśmy ramię w ramię,
żartowaliśmy
z sąsiadów i siebie samych,
rozmawialiśmy
dużo o ludziach i świecie.
Dotykałem
jej kasztanowych włosów,
a
ona uśmiechała się i bawiła źdźbłem trawy.
Zrozumiałem
wtedy, że zakochałem się na zabój,
a po moich policzkach popłynęły łzy.
Z części 3: Naiwne piosenki
Chwytaj
dzień Take It as It Comes
Spójrz,
kochanie, na czaszkę tego filozofa.
Gdzież
jest jego mądrość?
Spójrz
na piszczele tej dziewicy.
Dla
kogo zachowała gładką cerę?
Spójrz
na trzewia tego mnicha.
Cóż
się stało z jego czystością?
Tym,
kim są, my będziemy.
Tym,
kim jesteśmy, oni byli.
Skoro
wszystko jest marnością,
została
nam już tylko rozpusta.
Pijmy
łapczywie wino do dna,
bo
Kostucha Pijaczka
chce
dołączyć do biesiady.
Spiesznie
chwytajmy się w ramiona,
zanim
Śmierć Psotnica
zaprosi
nas do tańca.
Oddajmy
się teraz namiętności,
gdyż
Śmierć Stręczycielka
już
kupczy naszym ciałem.
Pamiętaj
o śmierci, kochanie,
i dlatego chwytaj każdy dzień.
Z części 4: Naiwny ból
istnienia
Motelowy blues Roadhouse Blues
Boso
i z tanim winem w ręku
cały
dzień stałem przy drodze.
Nikt
nie chciał zabrać mnie stopem.
Noc,
deszcz. Najtańszy motel znów.
W
oparach dymu jem zimną zupę
i
piję herbatę o smaku wody.
Miejscowi
przy barze patrzą z pogardą,
jeden
z kieszeni wyciąga nóż.
Czas
do pokoju. Półmrok, stęchlizna,
nieszczelne
okno i zimne łóżko.
Za
jedną ścianą słyszę pornosa,
za
drugą diva krzyczy o hajs.
Żona
nie kocha, kochanka już nie chce,
a
dawni kumple stracili pamięć.
Jutro
ciąg dalszy podróży donikąd,
z ciągłą nadzieją na lepszy los.