Parę miesięcy temu, oglądając zeszyty z klasykami malarstwa, zorientowałem się, że postacie czy nawet rzeczy są na tych obrazach jakby zamarłe. Postanowiłem dać im wolność. Tak jak człowiek ucieka od szarej rzeczywistości w sztukę, niech one uciekną od skostniałej sztuki i zaznają piękna życia.
Powyższe przemyślenia uznałbym tylko za swoją kolejną fanaberię, gdyby nie film Wyjście przez sklep z pamiątkami. Uświadomił mi on, że to, co robię, może nie jest zwykłym szaleństwem i warto zaprezentować szerszej opini swoje „dzieła”. Ten film dał mi również odwagę, by swój home art przekształcić w street art. Zatem z domu na ulice!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz